piątek, 1 maja 2015

Rozdział 3

-Wiesz co..-zmieszał się- jest trochę późno a ja o tej porze kawy nie pijam, więc może po prostu się przejdziemy?
-W sumie... tak chyba będzie najlepiej- zaśmiałam się cicho.
-To wiesz co.. może najpierw zostawię torbę w samochodzie?
Wyszliśmy z hali i skierowaliśmy się w stronę jedynego samochodu na parkingu. Swoją drogą niezłe cudeńko.. nie każdy wozi się Audi A6. Po zostawieniu przez siatkarza torby ruszyliśmy w stronę pobliskiego parku. Siatkarz opowiadał trochę o przygodach z reprezentacją, a ja słysząc niektóre anegdotki wybuchałam śmiechem.  Później temat zszedł bardziej na ''opowiedz coś o sobie''. Starałam się unikać opowiadania o sobie, więc cały czas wypytywałam Nowakowskiego. Ale w sumie to ja także chciałam coś więcej wiedzieć o nim.
-A nie miałeś czasami ochoty rzucić to w diabli? Zająć się czymś innym?- Spojrzałam na niego.
-Miałem.. jak byłem nastolatkiem. Były momenty kiedy mnie to wszystko przytłaczało.. Znajomi chodzili na imprezy, ogniska, jeździli na wycieczki szkolne, a ja musiałem to wszystko odpuścić na rzecz treningów lub meczy.
-Żałujesz?
-Kiedyś tak..teraz zrozumiałem, że tak miało być. Musiałem coś poświęcić, aby coś zyskać.-Uśmiechnął się delikatnie.- Na szczęście miałem obok siebie rodziców, którzy nie pozwolili mi zrezygnować i wozili na treningi, niekiedy nawet siłą. Teraz jestem im za to wdzięczny.-Zaśmiał się.-A ty? Trenujesz?
-Tak..ale u mnie jest to bardziej skomplikowane-Skrzywiłam się.
-Dlaczego?- Spojrzał na mnie pytająco
-Rodzice.. są dość surowi..
-Wnioskuję, że nie pozwalają Ci na treningi..
-Nawet o nich nie wiedzą.- Odpowiedziałam automatycznie.
-Słuchaj..-stanął przede mną i chwycił za ramiona-Niezależnie od tego co stoi na przeszkodzie, nie pozwól aby ktoś przeszkodził Ci w robieniu tego co kochasz..-W jego głosie słychać było stanowczość, ale także chęć przekazania dobrej rady.
-Cały czas to robię.. walczę o swoje marzenia..- Mruknęłam, wyminęłam Piotra i ruszyłam dalej.
Chodziliśmy cały czas rozmawiając. Czułam się jakbym go znała od dawna, a nie od dzisiaj. Czasami się wygłupialiśmy czy goniliśmy wokół drzew. W pewnej chwili usłyszałam dźwięk telefonu.
-Słucham
-Karolina do jasnej cholery, gdzie ty jesteś, wiesz która jest godzina?-Krzyknęła do słuchawki moja przyjaciółka
-W parku jestem...-Zaczęłam ale mi przerwała
-To świetnie, bo od ponad godziny powinnaś być w domu!
-Co..?! O Boże.. już jadę! Straciłam poczucie czasu!-Zaczęłam panikować
-Twój ojciec dzwonił do mnie przed chwilą! Powiedziałam, że stoimy w korku ale chyba nie uwierzył!-Westchnęła i się rozłączyła.
-Piotrek.. proszę odwieź mnie jak najszybciej do domu..- Powiedziałam błagalnie a w oczach pojawiły się łzy.
-Jasne, chodźmy!- Pociągnął mnie za rękę i pobiegliśmy truchtem do samochodu.- Stało się coś?- Spytał jak byliśmy już w samochodzie.
-O północy miałam być w domu a tymczasem jest 1:20- Zaszlochałam.
-Przepraszam.. to moja wina..
-Przestań.. to nie twoja wina.. skąd mogłeś wiedzieć- Wysiliłam się na uśmiech.
-A mogę spytać dlaczego się tak przejmujesz spóźnieniem do domu?-Zmarszczył czoło.
-Ugh.. Mam rodziców bardzo surowych. Muszę chodzić jak w zegarku..-Odpowiedziałam z pogardą i smutkiem.
-Ojć..Nie wiedziałem..-Posłał mi przepraszający uśmiech.
-Zatrzymaj się tutaj proszę. Nie chcę, żeby Cię zobaczyli a mieszkam dwa domu dalej.
-Jasne- Wedle mojego życzenia zatrzymał samochód na poboczu.- Zobaczymy się jeszcze?
-Nie wiem.. Chciałabym..-Delikatnie się zarumieniłam.
-Ja też.. polubiłem Cię- Zaśmiał się- Dasz mi swój nr telefonu?-Spytał podając telefon.
-Pewnie..- Wpisałam mu ciąg 9 cyfr.- Przepraszam ale naprawdę muszę lecieć.!
-Nie ma sprawy! Odezwę się! I dziękuję za dzisiejszy wieczór.- Powiedział kiedy wychodziłam z samochodu. Szybkim krokiem doszłam do mieszkania w którym zapalone było światło.. Świetnie.. czeka mnie niezła awantura.. Z szybko bijącym sercem powoli weszłam do środka.
-Młoda panno możesz wytłumaczyć, gdzie szlajasz się o tej godzinie? O 24 miałaś być w domu!-Przywitała mnie od drzwi matka.
-Przepraszam.. korki były, nic się nie dało zrobić.-Próbowałam mówić bardzo przekonująco.
-I w dodatku kłamiesz w żywe oczy!- Bulwersował się ojciec- Doskonale wiemy, że nie było żadnych korków! Powiedz lepiej z kim się szlajałaś!
-Koleżankę spotkałam na meczu i poszłyśmy się przejść. Straciłam poczucie czasu i się spóźniłam. Przepraszam- Spuściłam głowę.
-Nie licz, iż ujdzie Ci to na sucho- wtrąciła matka- Postanowiliśmy odciąć Ci kieszonkowe i konfiskujemy laptopa.
-COOO?! Nie macie prawa! To jest mój laptop kupiony za odłożone pieniądze!- Podniosłam głos.
-Nie tym tonem młoda panno! Dopóki będziesz mieszkać w tym mieszkaniu to my będziemy decydować o wszystkim! A laptop owszem jest kupiony za Twoje odłożone pieniądze, ale przypominamy Ci, iż te pieniądze dostawałaś od nas! A teraz marsz do pokoju i spać!- Ojciec z surowym wyrazem twarzy wskazał drzwi mojego pokoju.
-Nienawidzę was!- Krzyknęłam i pobiegłam do siebie. Padłam na łóżko i zaczęłam wyć do poduszki. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Rano obudził mnie dźwięk telefonu. Po omacku znalazłam dzwoniące ustrojstwo na szafce i nawet nie patrząc kto dzwoni przyłożyłam telefon do ucha.
-Kim jesteś i jak śmiesz mnie budzić o tej godzinie!- Warknęłam do słuchawki a w odpowiedzi usłyszałam śmiech.
-Kobieto. jest 8 rano czas wstawać!
-Piooootrek!-jęknęłam- Zabiję jak psa..-westchnęłam- czego dusza pragnie?
-Co ty na to, żebyśmy dziś wyskoczyli razem na obiecaną kawę?
-W sumie.. dlaczego by nie.. jeżeli tylko uda mi się uciec z domu..
-Ej ej.. nie przesadzajmy... skoro nie możesz nie będę Cię zmuszał..
-Daj spokój.. powiedz tylko o której i gdzie..-
Zaśmiałam się
-I super! O 10?
-O 10 to ja mój drogi mam trening.. ale po treningu..?
-To o 12 będę czekał pod halą! Paa!-
Krzyknął i się rozłączył
Chciałam usnąć jeszcze chociaż na tą 1h. ale nie było mi to dane. Zrezygnowana wstałam z łóżka, zabrałam czyste ubrania i udałam się do łazienki odświeżyć. Po porannym rytuale wróciłam do pokoju spakować się na trening po czym torbę wyrzuciłam przed okno do ogródka. Zbiegłam na dół, gdzie rodzice siedzieli przy stole jedząc śniadanie. Bez słowa wyciągnęłam z lodówki mleko i wlałam do miski, wsypując tam także płatki. Zasiadłam na przeciwko ojca i zaczęłam konsumować posiłek.
-Idę do Kamili i zostaję tam na obiad.-Oświadczyłam po śniadaniu.
-Nigdzie nie idziesz! Masz siedzieć w domu!- Mruknęła matka.
-A co ja jestem? Niewolnica? A po za tym nie pytam was o zdanie tylko informuję!- Powiedziałam stanowczo i szybkim krokiem wyszłam z mieszkania. Przeszłam przez ogródek po drodze zgarniając torbę i udałam się w stronę hali.
Trening minął jak zwykle. Wymęczona jak za każdym razem, chciałam udać się pod prysznic. Rzuciłam okiem jeszcze na telefon. Widniał tam sms od Piotrka: "Będę za 15min pod halą. Nie każ mi długo czekać :P". Wybuchnęłam śmiechem i skierowałam się pod prysznic. Po kilkunastu minutach byłam gotowa i wyszłam przed halę, gdzie czekał już na mnie Piter oparty o swoje Audi.
-Jak tam? Gotowa?-powitał mnie promiennym uśmiechem.
-Na kawę? To zawsze.
-Świetnie! Wskakuj.-Otworzył mi drzwi do samochodu, a sam usiadł za kierownicą.
-Gdzie się wybieramy?-zapytałam od razu.
-Aaa w takie fajne miejsce.

***
dziś Was zostawiamy tak..:P
małe zmiany nastąpiły w prowadzeniu tego opowiadania. Marta, niestety z braku czasu nas opuściła, ale za to witam Was ja, Magda, nowa na tym blogu, ale nie w "świecie opowiadań". Coś już kiedyś naskrobałam, a teraz jestem w trakcie pisania o Conte ( http://milosc--jest-jak-narkotyk.blogspot.com/ ), oczywiście pisane z Eweliną :D także miło nam będzie jak zagościcie i tu, i na tym drugim blogu :)