piątek, 31 lipca 2015

Informacja!.

Niestety musimy zawiesic bloga conajmniej do polowy sierpnia. :(
Powodow jest duzo ale przedewszystkim nie ma po prostu czasu zeby pisac. :( Przepraszamy bardzo i mamy nadzieje, ze zostaniecie z nami i nam wybaczycie. 

czwartek, 9 lipca 2015

Rozdział 6

Ruszyłam za nim, ale stanęłam za ścianą, by mnie nikt nie zobaczył. Chciałam słyszeć kto przyszedł. Środkowy otworzył drzwi.
-Co ty tu robisz?-odezwał się.
-Tato..-usłyszałam dziecięcy głos.
-Tato?-wyszłam zza ściany i popatrzyłam na chłopca i zaskoczonego Piotrka.
-Kacper, co się stało?-Zapytał Pit wpuszczając dzieciaka do mieszkania. Nic z tego nie rozumiałam.
-No bo..mama.. wyszła..wróciła..ja się boję..- Zaczął głośno płakać. Siatkarz mocno przytulił chłopca próbując uspokoić. Wyglądali razem tak bardzo uroczo. Nie chciałam przeszkadzać, więc postanowiłam wyjść. Założyłam kurtkę i już chwytałam klamkę drzwi kiedy poczułam jak przytula się do moich pleców.
-Zostań, proszę.- Wyszeptał.
-Wytłumaczysz mi to..?- Zapytałam po cichu.
-Tak, ale najpierw muszę się zająć synkiem.
-Okey, chodźmy do niego.- Uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę salonu, gdzie na sofie siedział zapłakany przedszkolak.
- Smyku może napijemy się kakao i opowiesz co się stało?-Zaczął delikatnie Piotrek. Chłopczyk pokiwał główką więc ruszyłam do kuchni i przygotowałam dla nas wszystkich po mlecznym napoju. Wracając do pokoju panowie oglądali bajkę w TV. Usiadłam obok nich, a Kacper usiadł na moich kolanach co było dla mnie wielkim zaskoczeniem.
-Powiesz nam co się stało?- Zapytałam po ciuchu przytulając go.
-No bo..mama wyszła wieczorem i zostawiła mnie samego, wróciła po kilku godzinach i..-zaszlochał- było z nią trzech panów..zaczęli pić oranżadę, a ja poszedłem do swojego pokoju. Później Ci panowie bardzo krzyczeli, mama też.-Coraz mocniej się we mnie wtulał.- Bałem się i chwyciłem moją skarbonkę i wybiegłem z domu. Podszedłem do pana w jakiś samochodzie i poprosiłem by mnie do ciebie przywiózł. Chciałem mu dać pieniądze ze świnki, ale nie chciał. Przepraszam tato..
-Synku, kochanie nie masz za co przepraszać.-Nowakowski wziął go z moich kolan i mocno przytulił delikatnie kołysząc.
-Kocham Cię tatusiu, nie chce tam wracać, boję się.-Szlochał.
-Też Cię kocham synku, nie wrócisz, obiecuję.
Po chwili dzieciak zasnął więc siatkarz zaniósł go do swojej sypialni. Wrócił po 5 min. z butelką wina i dwoma kieliszkami.
-Napijesz się ze mną?- Spytał z nadzieja w oczach.- Wiem, ze jesteś niepełnoletnia, ale proszę.
-Jasne, siadaj.-zaśmiałam się i poklepałam miejsce obok siebie.
Nalał trochę czerwonego płynu do obu kieliszków, stuknęliśmy się i siedzieliśmy w ciszy. Nie chciałam na nic naciskać. Jeżeli będzie chciał to sam mi opowie.
-Miałem 19 lat kiedy moja kariera sportowca zaczynała się na poważnie rozwijać.-zaczął po chwili.- Zaczęły się coraz bardziej ciężkie treningi, coraz bardziej na mnie polegano. Czułem na sobie wielką presje ze strony rodziców jak i klubu, wiedziałem, że każde moje potknięcie będzie powodowało rozczarowanie u nich. Po pewnym czasie się przyzwyczaiłem i zacząłem robić swoje. Nie przejmowałem się niczym. W końcu po którymś przegranym meczu nie wytrzymałem i ruszyłem do klubu się zabawić. Piłem dużo, nie hamowałem się. I tak poznałem Kamile. Bawiliśmy się dobrze całą noc, a nad ranem wylądowaliśmy u niej w mieszkaniu. Nie za bardzo pamiętam co się tam stało, no ale z pewnością nie siedzieliśmy grzecznie oglądając telewizję. Gdy się obudziłem i zobaczyłem ją obok, nie mogłem zrozumieć swojej głupoty. Nigdy wcześniej taki nie byłem, nigdy nie traktowałem kobiet jako zaspokojenie na jedną noc.-Schował twarz w dłonie a ja nie wiedząc czemu, tak po prostu się do niego przytuliłam. Po chwili położył się kładąc głowę na moich kolanach. Przeczesywałam jego włosy, a siatkarz kontynuował.-Wstając z łóżka ubrałem się szybko i bez słowa wyszedłem z mieszkania. Z racji tego, ze miałem trening to szybko udałem się do swojego domu, zabrałem rzeczy i ruszyłem na hale. Myślałem, że wszystko będzie okej, a ta kobieta nie będzie mnie pamiętać, w końcu tez była pijana. Niestety.. pewnego dnia wychodząc z hali zobaczyłem ją, stała zapłakana i patrzyła na mnie. Nie wiedziałem co zrobić, ale coś kazało mi do niej podejść. Nie potrafiła nic powiedzieć, więc wziąłem ją do siebie. Uspokoiła się i powiedziała, że dla niej ta noc nie miała żadnego znaczenia i że chciała o niej zapomnieć, zapewne tak samo jak ja. Ale stało się.. byliśmy pijani.. oznajmiła mi, że jest w 3 miesiącu ciąży. Chciała usunąć dziecko, bo nie miała pieniędzy na jego utrzymanie. Nie zgodziłem się. Kategorycznie odmówiłem. Obiecałem, że się nią zaopiekuje, ale nie będziemy razem. I tak przez cały okres ciąży płaciłem za wizyty, lekarstwa, kupiłem najpotrzebniejsze rzeczy i w końcu urodził się Kacper. Dla pewności zrobiłem testy na ojcostwo, ale one tylko potwierdziły, że mam syna. Dla formalności poszliśmy do sądu i ustaliliśmy opiekę oraz alimenty jakie będę płacił. Nie ukrywam małe one nie były-skrzywił się.- Prawda jest taka, że nie chciałem tego dziecka tak samo jak ona ale nie mogłem postąpić inaczej. Nie mógłbym żyć z myślą, że pozwoliłem aby ktoś je zabił. A kiedy tylko się urodziło i wziąłem je na ręce poczułem coś niesamowitego. Z każdą chwilą zakochiwałem się w nim coraz bardziej a dziś nie wyobrażam sobie życia bez niego.
-Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś?-Zapytałam z żalem.
-A jakbyś zareagowała, gdybym powiedział Ci "Cześć, mam 5 letniego syna, który jest błędem młodości ale kocham go"??- Spojrzał na mnie z wyrzutem- Zresztą wiedzą tylko nieliczni, że mam dziecko.
-Dlaczego to ukrywasz?-kontynuowałam
-Nie wiem, może dlatego, ze nie chciałem zamieszania w okół siebie? Media by się zaczęły interesować, a ja nie lubię szumu wokół siebie. Jestem dość skrytym człowiekiem i nie dałbym rady..-Westchnął- Wiedzą tylko rodzice, trener, Igła, Kurek no i ty.. czyli najbliższe mi osoby.
-To pierwszy raz kiedy Kamila, no wiesz..
-Kiedy się puszcza w domu, gdzie mieszka mój syn?!-Lekko podniósł głos, a jego oczy się zaszkliły-Nie, nie pierwszy. Już kilka razy tak było, ale za każdym razem kurwa obiecała, że się zmieni a ja głupi w to wierzyłem.
-Piotrek.. nie możesz tego tak zostawić.. on ma tylko 5 lat, wszystko przeżywa podwójnie.
-Wiem Karola, ale żaden sąd nie przyzna mi opieki nad nim.-Posmutniał jeszcze bardziej.- Jestem siatkarzem, żyję na walizkach.
-A jakbyś poprosił rodziców o pomoc? Zawsze trzeba próbować!- Powiedziałam twardo.
-Nie wiem, nie rozmawiałem z nimi o tym. Ale może masz racje..?
-Pit poradzimy sobie, pomogę Ci jak tylko będę mogła.- Przytuliłam się do niego.
-Kto by pomyślał.. taka młoda a taka mądra..-Zaśmiał się delikatnie.- Nadal uważasz, ze moje życie to bajka?-Dźgnął mnie w żebra.
-No może nie do końca, ale najgorzej to ty nie masz.. robisz to co kochasz i Ci za to płacą.. syna już masz i to bardzo fajnego syna.. tylko żony Ci brakuje- Zaśmiałam się.
-Jak na razie jest za młoda..
-Oooo! Czyżbyś kogoś miał i ja o tym nie wiem?!- Spojrzałam na niego z udawanym wyrzutem.
-Kiedyś zrozumiesz co miałem na myśli- Rzucił się na mnie i zaczął gilgotać. Zaczęłam się śmiać, rzucając po łóżku kiedy przypomniałam sobie o Kacperku śpiącym obok.
-Prze..przeestań..Kacpi...-Mówiłam między śmiechem, a on dopiero po chwili przypomniał sobie o śpiącym synku.
-Wracasz na noc do domu?- Spytał kiedy leżeliśmy razem na kanapie.
-Wypadałoby..-skrzywiłam się..- Chyba że chcesz, żebym została?- Spytałam niepewnie.
-Nawet nie wiesz jak bardzo..-Wyszeptał i pocałował mnie w skroń.
-W takim razie zostanę.- Posłałam mu delikatny uśmiech i ku jego zdziwieniu przytuliłam się do jego klatki piersiowej. Siatkarz przykrył nas kocem. Leżeliśmy w ciszy. Ja po chwili słuchania jego bijącego serca odpłynęłam do krainy snów.
Obudziłam się rano, promienie słońca wpadały do pokoju. Obok mnie słodko spał Piotrek. Zaśmiałam się cicho i wyswobodziłam się spod koca, którym byliśmy okryci. Skierowałam się do kuchni i złapałam szklankę z sokiem. Zauważyłam telefon Piotrka. Tak mi się przypomniało, że moi rodzice nic nie wiedzą gdzie jestem. Może powinnam ich poinformować..? Stałam tak chwilę wpatrzona w jakiś punkt w kuchni, nie zauważyłam kiedy wszedł Pit.
-Co jest..?-zapytał od razu.-Czemu już wstałaś?
-Nie mogę spać. A poza tym mam wyrzuty sumienia, że zwiałam z domu i nikt o tym nie wie.
-Zadzwoń do rodziców-podał mi swój telefon.
-Zgłupiałeś do reszty.-zaśmiałam się.
-Lepiej ich poinformować.
-Niby tak.. Ale się boję.
-Mała-zbliżył się do mnie.-Na odległość Ci nic nie zrobią.
-Ale kiedyś pewnie będę musiała wrócić do domu.
-Ee zostaniesz ze mną. Co za problem.
-Piotrek..
-Dzwoń-wcisnął mi w rękę telefon.
Wyszedł z kuchni. Nerwowo odblokowałam telefon, wystukałam numer do mamy ale się zawahałam.