czwartek, 1 października 2015

Rozdział 10

Zaczęły się najlepsze 3dni mojego życia! Piotrek jest cudownym facetem. Nie nudziliśmy się ani chwili, każdy wolny moment Pitu starał się jakoś zagospodarować, żebym tylko nie myślała o wydarzeniach z domu. Jak nie spacery, to kino, film w domu, wypad na pizze..
Ale nastał dzień powrotu. Zbierałam się jak najwolniej, odwlekając ten moment.
-Karolcia, no chodź już-Piotrek już tracił pomału cierpliwość do mnie.
-Ale na pewno wszystko zabrałeś? Zakręciłeś gaz? Sprawdźmy jeszcze..
-Karo..-złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie.-Chodź już.-Powiedział zmysłowym głosem i zatopił się w moich ustach. Całował namiętnie, a pode mną się aż nogi ugięły. Dobrze, że mnie Piotrek trzymał bo bym wylądowała na ziemi.
Oderwał się ode mnie, złapał za rękę i wyprowadził z domku. Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy w stronę Rzeszowa. Zapatrzyłam się w widoki za oknem, Piotrek się nie odzywał. Tylko muzyka leciała w aucie. Będąc już w samym mieście denerwowałam się, jak zareagują rodzice na mój powrót.
-Może włączysz telefon..?-z rozmyślań wyrwał mnie Pitu.
-Co..? Aaa no fakt.-Sięgnęłam do torebki i wyciągnęłam go, ale się zawahałam.
-Oj włącz go-złapał mnie za kolano i posłał uroczy uśmiech.
Włączyłam go, po chwili przyszło mi powiadomienie o 115 nieodebranych połączeniach od mamy, 13 od ojca. Widać komu bardziej na mnie zależy. Kilka łez spłynęło mi po policzku.
-Ej, maleńka. Co jest?-spojrzał na mnie Piotrek.
-Nic, nic..Patrz.-Pokazałam mu telefon, uśmiechnął się smutno i złapał mnie za rękę.
Po chwili mój telefon rozdzwonił się. Mama dzwoniła po raz kolejny i kolejny.. Odebrałam w końcu.
-Karolcia, słońce moje. Gdzie ty jesteś? Gdzie się podziewasz..?-słyszałam że płacze.
-Byłam za miastem, ze znajomym. Wracam już do domu.
-Nie mieszkam już z ojcem..
-CO?!-zszokowałam się.
-Złożyłam pozew o rozwód, mieszkam chwilowo w hotelu.
-Mamo..
-Nie dałam rady dłużej z nim żyć. Przepraszam Cię.
-Gdzie ty jesteś? Który hotel..?
-Na Karbowej, w zachodniej części miasta.
-Będę tam za niedługo.-rozłączyłam się. Byłam w szoku, Piotrek przyglądał mi się uważnie.
Nawet nie zauważyłam, że zjechaliśmy na jakiś parking. Pitu siedział cierpliwie, czekając aż sama zacznę mówić, a ja.. Miałam mętlik, milion myśli krążyło mi po głowie.
-Złożyła pozew o rozwód..-Patrzyłam ślepo przed siebie.-Nie wiem co robić..
-Może..
-Zawieziesz mnie do niej?-popatrzyłam na zmartwionego Piotrka.
-Głupio się pytasz! Gdzie?
Ruszyliśmy znowu w drogę. Obraliśmy kierunek jaki podała mi moja mama. Po kilkunastu minutach byliśmy pod hotelem. W recepcji uzyskałam informację o pokoju, w którym się zatrzymała mama. W momencie znaleźliśmy się pod jej drzwiami, otworzyła mi od razu.
-Mamo..-rzuciłam się w jej ramiona i rozpłakałam. Nie potrafiłam się uspokoić. Usiadłyśmy na łóżku, szlochałam w jej ramię.
-Córcia, przepraszam Cię. Powinnam już dawno go zostawić, dla Ciebie, dla nas. Byłoby lepiej.
-Nawet tak nie mów. Nie masz mnie za co przepraszać. Też nie jestem bez winy.
-Karolina, proszę Cię..
-A co teraz będzie..?-załamana popatrzyłam na mamę.
-Nie wiem.. Najpierw rozwód. Postaram się o alimenty dla Ciebie, ja mam wypłatę. Jakoś sobie poradzimy. Poszukamy mieszkania i będziemy lepiej żyć.
-Jak zareagował..?
-Na co?
-Na rozwód, wyprowadzkę..?
-Wpadł w szał, jak oznajmiłam że się wyprowadzam. Spakowałam walizki, wzięłam swoje i trochę twoich rzeczy i wyszłam bez słowa.Nie chcę wiedzieć jak zareagował na pozew. Nie odbieram od niego. Dzwonił do Ciebie?
-Tak, kilkanaście razy. Ale jak wiesz, miałam wyłączony telefon.. Przepraszam.
-Córcia..-Przytuliła mnie.-Już dobrze.. Poradzimy sobie-uśmiechnęła się delikanie.
-Jasne!-starałam się być optymistką, nie wychodziło za dobrze.
-A przedstawisz mi swojego kolegę..?-popatrzyła na Piotrka.
Boże! Ale ze mnie kretynka, zapomniałam o Piotrku, który teraz stał lekko speszony. Podeszłam do niego, złapałam za rękę i pociągnęłam bliżej.
-Mamo, poznaj Piotrka. Z nim byłam przez te trzy dni.
-Miło mi panią poznać.-Pitu wyciągnął rękę w jej stronę i uśmiechnął się.
-Mi również jest miło-uśmiechnęła się- Łączy was coś?-Spojrzała to na mnie to na Pita
-Tak, jesteśmy razem. Może być pani pewna, że jej nie skrzywdzę, bo ją kocham najbardziej na świecie.-Jakby na dowód tych słów przytulił mnie do siebie i pocałował w czoło.
-Cieszę się bardzo waszym szczęściem dzieciaki.- Uściskała najpierw mnie a potem Piotra co mnie zdziwiło.-Jesteś siatkarzem, prawda?- Zapytała a w moich oczach pojawił sie szok że go rozpoznała. Pokiwał niepewnie głową na znak zgody.
-A teraz proszę się zbierać i jedziemy do mnie.. Nie pozwolę żebyście się plątały po hotelach. Mam duży dom, pomieścimy się.- Po tych słowach ja jak i moja mama popatrzałyśmy na niego w wielkim szoku.. Nie bardzo wiedziałyśmy co powiedzieć.
-To miło z Twojej strony ale nie powinnyśmy Ci siedzieć na głowie. Masz treningi, swoje życie..-w końcu odezwała się mama.
-Ale to nie było pytanie.- zaśmiał się siatkarz.
-Nie wiem jak Ci się odwdzięczymy..- Powiedziałam ze łzami w oczach.
-Raz na jakiś czas by się obiadek dobry przydał i po sprawie.- Po tych słowach cała trójka wybuchnęła śmiechem.- A ty moja droga podziękujesz mi osobiście.- wyszeptał mi do ucha na co oblałam się rumieńcem. Dla nie poznaki szybko się odwróciłam i biorąc torebkę i chwytając walizkę, którą od razu przejął siatkarz ruszyliśmy do wyjścia.
Po 30 minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do mieszkania, Piotrek pokazał mamie pokój w którym będzie spać, łazienkę, kuchnię i salon w którym się zatrzymaliśmy na dłuższą chwile.
-Dzieci czy możemy porozmawiać?- Zapytała niepewnie.
-Oczywiście.
Usiedliśmy na sofie nie bardzo wiedząc od czego zacząć. W końcu mama nie wytrzymała i odezwała się pierwsza.
-Jak długo jesteście razem?
-Znamy się już dłuższy czas ale razem jesteśmy od momentu kiedy ojciec no wiesz.. uderzył mnie.-Spuściłam głowę przypominając sobie tamte wydarzenia- Piotek był przy mnie cały ten czas.
-Wiesz, że ona jest jeszcze młoda i nie powinniście się z niczym śpieszyć? Myślę, że wiesz co mam na myśli.. jesteś dorosłym facetem masz swoje potrzeby nie chcę, żebyś jej skrzywdził.- Zwróciła się do Piotra.
-Mamo przes..- zaczęłam ale przerwał mi siatkarz.
-Prosze się nie martwić. Nie zrobię nic wbrew pani córce. Zbyt bardzo mi na niej zależy by ją skrzywdzić. Naprawdę proszę mi zaufać.- zapewnił ją. Po jej minie rozpoznałam, ze mu uwierzyła.
-Zamierzacie razem spać?
-No wiesz... raczej tak.- Zmieszałam się.
-Nie pochwalam tej decyzji ale wam ufam..-Westchnęła.
-Mamo, bo jest jeszcze jedna sprawa o której chyba nie wiesz..
-Jaka, słucham?
-Trenuję siatkówkę od 2 lat... U ojca Kamili..- Powiedziałam na jednym wdechu i czekałam na jej rekacje. Ale to jaka była nawet się nie spodziewałam.
-Wiem, byłam na Twoim meczu, wiedziałam, że przyjęli Cię do szkoły sportowej, widziałam jaka jesteś świetna i wiem jak to kochasz..
-A..al..ale -brakowało mi słów.
-Kiedy byłam nastolatką również trenowałam. Grałam w I lidze a w między czasie byłam z Twoim ojcem.. na początku mnie wspierał, pomagał, cieszył się gdy wygrywałam i pocieszał kiedy przegrywałam.. Później się pobraliśmy a ja dostałam propozycje z DevelopRes Rzeszów. Wtedy to była potęga Orlen Ligi. I wtedy zaczęło się psuć między mną a ojcem..  nie chciał żebym grała, chciał żebym w końcu zaczęła żyć na poważnie a nie bawić się w jakieś odbijanie.. stwierdził, że jak nie przestanę to mogę się wyprowadzić.. W tamtym momencie zaczęła się taka dyscyplina w tym domu a ja po pewnym czasie przywyknęłam do tego.. Ale teraz gdy wiedziałam jak bardzo Cię krzywdzi, jak podniósł na Ciebie rękę nie wytrzymałam.- Gdy to mówiła zarówno ja jak i płakałyśmy.. Jak to możliwe? jak mój ojciec mógł być takim człowiekiem?
-Mamo.. nie wiem co powiedzieć..-Wyszlochałam.
-Nic nie mów skarbie.. Ale obiecaj, że nigdy się nie poddasz i gdy będziesz miała okazje będziesz się pięła po szczeblach kariery.. ponieważ to kochasz.. nie rezygnuj z tego..
-Wiem, ale jeżeli mam wybierać między siatkówką a Piotrkiem to wybiorę Piotra.- Odparłam całkowicie poważnie.
-Nie będziesz musiała skarbie. Nie pozwoliłbym CI żebyś wybierała między mną a siatkówką- Zapewnił siatkarz.
_____________________________________
Także ten no... jest nowy.. trochę pomieszałyśmy =)
Czasu mało na pisanie rozdziałów niestety, weny też brak =(
13 komentarzy= następny :)