piątek, 17 kwietnia 2015

Rozdział 2

Rano obudziłam się kilka minut przez 7. Na mojej twarzy pojawił się mega duży uśmiech na samą myśl o tym, że to dzisiaj będę na meczu Resovi! Szybka poranna toaleta i zbiegam na dół, gdzie przy stole siedzą rodzice. Zdziwieni są, że dobrowolnie wstałam z łóżka i to przed czasem!
-Mamo, tato, pamiętacie, iż dzisiaj idę na mecz?- Spytałam siadając z talerzem tostów do stołu.
-Tak pamiętamy i nie jesteśmy z tego powodu zachwyceni.-Mruknęła moja rodzicielka
Wzruszyłam tylko ramionami i zabrałam się za spożywanie posiłku.

Dzień w szkole ciągnął mi się niesamowicie. Wszystko co się wczoraj uczyłam zaliczyłam na 5! Całe szczęście! Razem z Kamilą miałyśmy bardzo dobry humor co irytowało niektórych nauczycieli.
Ostatnia lekcja czyli w-f. Graliśmy w kosza czyli coś co też bardzo lubię. Przy okazji umówiłam się z Kamili tatą, który nas odwiedził na lekcji, że przyjadą po mnie o 17.
W domu byłam o 15.30, rzuciłam torbę w kąt pokoju i zaczęłam się pakować. Do torebki wrzuciłam wodę, batona, zeszyt, marker i aparat czyli niezbędnik kibica. Założyłam koszulkę z numerem 16 lekko potuszowałam rzęsy i byłam gotowa! Punktualnie o godzinie 17 usłyszałam dzwonek do drzwi. Czym prędzej zbiegłam, otworzyłam drzwi i przywitałam się z przyjaciółką.
-Gotowa?-Zapytała podekscytowana
-No jasne! Już nie mogę się doczekać! Chodźmy!- Zamknęłam drzwi i ruszyłyśmy do samochodu. Usiadłam z tyłu a Kamila jako pasażer. Cała droga minęłam nam na śpiewaniu przebojów z radia. Nawet wujek z nami śpiewał! Swoją drogą jak na swój wiek to był bardzo wyluzowanym człowiekiem. Czasami się zastanawiam jak żona mogła go zdradzić i odejść.. Gdybym ja spotkała takiego faceta.. ech.. marzenia!  Podczas świetnego humoru w aucie spojrzałam przez boczną szybę i zobaczyłam halę! Ale nie byle jaką tylko Podpromie! Moje oczy się zaświeciły na sam widok z zewnątrz a co będzie jak będę w środku? Poczuję tą atmosferę meczu? Chyba umrę!
Po okazaniu biletu, kontroli torebek weszłyśmy na halę, gdzie rozgrzewali się już zawodnicy. Zajęłyśmy swoje miejsca w 5 rzędzie po środku boiska. Po chwili odbyło się przedstawienie zawodników, wyjściowej szóstki i mecz się zaczął. Kiedy klub kibica dopingował swoje drużyny po moim ciele przeszły ciarki. To było coś nie do opisania.. W czasie przerwy technicznej Piotr Nowakowski i Michał Winiarski podeszli do trybun w celu rzucenia piłki z autografami. Prawdopodobieństwo, że ją złapię wynosiło jedną na milion więc za bardzo na to nie liczyłam. I w tym momencie zorientowałam się, że mikasa leci prosto w moją stronę. Wstałam z siedzenia i po prostu ją złapałam. Spojrzałam na Pitera który puścił mi oczko i pobiegł do drużyny. Siadłam zszokowana tym co się stało i wpatrywałam się w piłkę.
-Nono dziewczyno.. gratuluję!- odezwał się wujek.
-Yy..dzieki.- powiedziałam i wróciłam do oglądania meczu.
Walka na boisku była zacięta i wyrównana. Czyli to czego oczekiwało się od najlepszych drużyn Polski.
Po pięcio setowej walce lepsze okazały się pasiaki! Na trybunach wybuchła wrzawa radości. Wraz z Kamilą skakałyśmy z radości krzycząc wraz z innymi ,,Dziękujemy,,.
Kiedy wychodziliśmy z hali stwierdziłam, że pójdę jeszcze do toalety. Mojej przyjaciółce oczywiście nie chciało się iść ze mną i razem z tatą poszła do samochodu a ja obiecałam, że dojdę.
Idąc korytarzami i szukając WC nawet nie patrzyłam, gdzie idę ale najważniejsze jest to, że ją znalazłam!
Po szybkim załatwieniu swojej potrzeby wyszłam i.. no właśnie.. jak sie teraz wychodzi? Ugh.. po prostu ruszyłam w stronę z której przyszłam. Zobaczyłam jakieś wyjście ewakuacyjne więc raczej się nim na dwór wydostanę.. Kiedy miałam już chwytać za klamkę poczułam mocne uderzenie i upadłam na ziemię. Przed oczyma pokazały mi się gwiazdki.
-Halo..-zaczął mi machać dłonią przed nosem- Przepraszam nie sądziłem, że ktoś mógłby tędy wychodzić. Nic pani nie jest?- Zapytał troskliwie. Otoworzyłam powoli oczy i zobaczyłam samego Piotra!
-E.. nic się nie stało.. tak właściwie to wie pan jak dojść na parking dla kibiców?- Zapytałam podnosząc się.
-No to się cieszę- Uśmiechnął się- To Pani złapała piłkę prawda?
-Karolina nie pani..- Podałam mu dłoń
-Piotrek- Odwzajemnił uścisk.-A więc?- Spojrzał na mnie pytająco.
-No tak ja. Dziękuję- Uśmiechnęłam sie
-Nie ma sprawy. Masz może chwilę? To zapraszam Cię na kawę w ramach przeprosin
-Wiesz co.. dziękuję ale przyjechałam tu z przyjaciółką i jej tatą.. potem nie miałabym jak wrócić..- Zmieszałam się
-Proszę zgódź się.. odwiozę Cię obiecuję!- Złożył ręce jak do modlitwy.
-No nie wiem..
-Proszę, proszę, proszę!- Spojrzał na mnie oczami kota ze shreka.
-Zobaczę co da się zrobić.- Zaśmiałam się wyciągając telefon.
-Super! Ja lecę na chwilę do szatni, bo zostawiłem zegarek i za 5 min. jestem! Czekaj i mi nie uciekaj!- On pobiegł korytarzem a ja wykręciłam numer do Kamili.
-No gdzie jesteś?
-Wiesz co.. spotkałam kolegę i zaprosił mnie na kawę.. wróćcie sami a on mnie odwiezie. 
-No nie wiem czy to jest dobry pomysł.. co powiemy twoim rodzicom? 
-W domu mam być przed 24 więc zdążę wrócić ale jakby wcześniej dzwonił do was to mnie kryj. Proszę!
-Ech.. no niech Ci będzie. Znaj moje dobre serducho! A co to za kolega? 
-Kocham Cię siostro! Wyjaśnię Ci później, bo muszę kończyć. Dziękuję i pa. 
-To jak? Idziemy?- Obok pojawił się Piotrek.
-Pewnie.- Uśmiechnęłam się i wyszliśmy z obiektu halli.

***
Jest drugi rozdział! ;)
Jak myślicie, jak potoczy się spotkanie z siatkarzem?
Dziękujemy za 6 komentarzy po poprzednim rozdziałem, to naprawdę motywuje!
Czytasz=Komentujesz=Motywujesz- Taka błahostka a pomaga!

niedziela, 12 kwietnia 2015

Rozdział 1

Powstała zakładka ,,INFORMOWANI,, wpisujcie się, bo to ułatwia powiadamianie was o nowościach ;)
***
Równo o 7 rano do mojego pokoju wpadł ojciec. Zerwał ze mnie przykrycie każąc wstać. Niby powinnam się do tego przyzwyczaić w końcu jest tak codziennie ale mnie zawsze coś takiego irytuje. Jakby nie mógł normalnie wejść i spokojnie obudzić.. Nie mając innego wyjścia wstałam, wykonałam poranną toaletę i zeszłam do kuchni, gdzie była już mama. Pewnie myślicie, że czekała na mnie ze śniadaniem..
-Dzień dobry, zrób sobie śniadanie na teraz i do szkoły.
-Dzień dobry. Dobrze mamo.-Wysiliłam się na uśmiech.
Do rodziców zawsze musiałam odnosić się z grzecznością i szacunkiem. Nie daj boże jakbym zaklęła albo podniosła głos! Po spożyciu posiłku zaczęłam zbierać się do wyjścia.
-Masz wszystko? Dobrze się nauczyłaś? Mam nadzieję, że ze sprawdzianu przyniesiesz 5 lub 6!- Zaczął kiedy już wychodziłam.
-Tak tatusiu. Mam wszystko, umiem na sprawdzian.- Wymusiłam uśmiech- Muszę iść, bo nie chcę się spóźnić. Do zobaczenia- Rzuciłam na szybko i wyszłam w stronę przystanku.
No to tak wygląda u mnie codzienny poranek. Było mi żal, że nie mam rodziców jak inni moi rówieśnicy. Chciałabym chociaż przeżyć tydzień tak jak one. Na luzie nie przejmując się niczym. Po prostu poczuć się szczęśliwym. Wyjść na ognisko klasowe, urodziny do znajomych czy nawet na głupie zakupy. Niestety na to nie ma szans..
Dzień w szkole strasznie mi sie dłużył. Na ostatniej godzinie pisałam ten przeklęty sprawdzian z WOS'u.
Strasznie się denerwowałam, ponieważ nie jestem najlepsza z tego przedmiotu. Kiedy tylko dostałam test i zobaczyłam pytania wiedziałam, że jest źle.. nie wiedziałam praktycznie niczego. Po chwili poprostu się poddałam. Wstałam z ławki odnosząc sprawdzian na biurko.
-Nono.. dzisiaj pobiłaś czas..-Zaśmiał się nauczyciel- Co ty taka nie w sosie?- Spojrzał na mnie podejrzliwie.
-Nie pana sprawa- Powiedziałam chamsko- Piątki nie będzie na pewno!-Wzruszyłam ramionami i wróciłam do ławki czekając na dzownek. Kiedy w końcu usłyszałam wymarzony dźwięk razem z moją najlepszą przyjaciółką i kilkoma innymi dziewczynami szybko wyszłyśmy ze szkoły kierując się na halę. Koło wejścia zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz- Tata no tak.. mogłam się spodziewać.
-Słucham
-Witaj, idziesz już do domu?
-Tato, musiałam iść do Kamili, ponieważ na jutro musimy oddać prezentacje z historii.-
Westchnęłam.
-Dobrze.. ale dla pewności zadzwonię do jej ojca.
-Okej.. Pa- Powiedziałam i sie rozłaczyłam.
Kolejny raz ich okłamuję. Po raz koleny jest mi smutno co od razu zauważa Kamila.
-Wszystko ok.?-Pyta.
-Taa.. mój ojciej będzie za chwile dzwonił do twojego taty czy jestem u Ciebie..
-No to idź na halę i go uprzedź co powiedziałaś. Żeby wtopy nie było- Zaśmiała się i weszła do sali. A ja udałam się na salę, gdzie był trener a jednocześnie ojciec Kamili
-Witam trenerze.. -przywitałam się z nim uściskiem dłoni.
-No cześć Karola.- Uśmiechnął się- Co tam?
-To co zawsze... możesz mnie wujku po raz kolejny kryć?- Spojrzałam na niego niepewnie.
-Przecież wiesz, ze możesz na mnie zawsze liczyć.. na moją córkę też.-Uśmiechnął się pokrzepiająco- To co tym razem wymyśliłaś.?
-Dziękuje, prezentacja z historii na jutro.- Zaśmiałam się.
-Jasne, wiesz co.. to może powiem, iż zejdzie wam do późna i pojedziesz po treningu do nas? A później Cię odwiozę?
-Było by cudownie.A teraz spadam się przebrać- Puściłam mu oczko i pobiegłam do szatni.
Trener-wujek-ojciec tak naprawdę widzę w nim trzy osoby. Na nim i Kamili mogę polegać zawsze i doskonale o tym wiem.
Trening był bardzo ciężki ale nie narzekam. W końcu im cięższa praca tym lepsze efekty. Na każdym treningu dawałam z siebie 100% co było widać. Wszyscy widzieli we mnie ogromny potencjał i zapał. Dziewczyny oraz trener chwaliły, że robię cały czas postępy co mnie bardzo cieszyło. Wychodząc z sali zatrzymał mnie Andrzej-trener. Powiedział, że dzwonił do niego mój ojciec i powiedział iż mam jak najszybciej wrócić do mieszkania, ponieważ dowiedział się, iż zawaliłam sprawdzian. Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem a ja bez słowa weszłam do szatni. Szybki prysznic, przebrałam się i pobiegłam na MPK, który akurat nadjechał. Wchodząc do mieszkania od razu usłyszałam wołanie ojca z salonu.
-Dzwoniłem do pana Szczepana. Dlaczego się nie nauczyłaś?- Powiedział spokojnie ale ja już wiedziałam, ze jest to cisza przed burzą.
-ugh.-zdenerwowałam się- Tak nie nauczyłam się i nie będzie 5 ani 4! Nie jestem maszyną i może mi się zdarzyć przynieść słabszą ocenę. A zresztą mam to w czterech literach! Nie chciałam iść na ten kierunek tylko ty mi go wybrałeś więc nie oczekuj cudów!- Powiedziałam lekko podniesionym głosem. Na ojca te słowa zadziałały jak płachta na byka. Wstał rozgoryczony ze swojego fotela, pokazując palcem na drzwi od mojego pokoju.
-Marsz do swojego pokoju i ani słowa więcej! I tak już na dzisiaj przekroczyłaś limit! Przyjdę o 23 i sprawdzę czy sie wszystkiego nauczyłaś i czy odrobiłaś lekcje! Jeśli do tej pory nie zrobisz tego wszystkiego skończą się wszystkie twoje spotkania z Kamilą. Projety i inne rzeczy będziesz robić sama. Po lekcjach będę Cię odbierał ze szkoły i przywoził do domu. Zrozumiano?!- Spojrzał na mnie z mordem w oczach a ja przytaknęłam tylko i ruszyłam do pokoju. Rzuciłam torbę w kąt i padłam na łóżko. Po moich policzkach spływało coraz więcej łez. Po chwili ryczałam w poduszkę zagryzając wargę, żeby rodzice nie usłyszeli, że płaczę, bo było by jeszcze gorzej. Szybko się otrząsnęłam i zaczęłam swoją pracę. Miałam 4h. na wykucie polskiego, fizyki, chemii i informatyki.. Super po prostu! Na dodatek musze napisać charakterystykę.
Z cięzkim trudem ale udało mi się! Równo o 23 do pokoju wszedł ojciec. Najpierw przepytał mnie z wymienionych wcześniej przedmiotów. Wszystko wiedziałam ale mimo wszystko nawet nie powiedział mi głupiego ,,Dobrze,, tylko od razu przechodził do następnego pytania. Kiedy zaczął sprawdzać charakterystykę denerwowałam się jeszcze bardziej. Kiedy już myślałam, iż jest dobrze on musiał coś znaleźć.
- Jak ty tak możesz?! Ile razy mam Ci powtarzać, że przed ponieważ stawia się przecinek!-krzyknął zdenerwowany- Masz przepisać to całe wypracowanie jeszcze raz bez żadnych błędów.
-Dobrze tato, przepraszam- spuściłam głowę. Kiedy wyszedł kolejny raz się rozpłakałam. Usiadłam do biurka przepisując wszystko. Pewnie postawiłybyście ten cholerny przecinek i problem z głowy? Ale nie! On musi mieć te dwie pieprzone kartki. Z błędem i przepisane! Co za człowiek.. no i jak tu nie zwariować?! Pisząc ostatnie słowo moje oczy ledwie patrzyły na świat. Po szybkim prysznicu, spakowaniu się na jutro położyłam się do łóżka. Jak ja się cieszę, że już jutro jest piątek. Jutro pierwszy raz spełnię swoje marzenie i pójdę na mecz Asseco Resovi! Z tym pozytywnym nastawieniem udałam się do krainy morfeusza.

**
Cześć! Łapcie pierwszy rozdział naszego opowiadania. Macie okazje zobaczyć jakie jest życie głównej bohaterki na co dzień Mamy nadzieję, ze się spodoba! Komentujcie, bo to bardzo motywuje! Do kolejnego Ewelina i Marta ;*

piątek, 10 kwietnia 2015

Prolog

Mam 17 lat i jak zapewne wielu z was uważa jest to wiek miłości, imprez i zawierania coraz to nowszych znajomości.. otóż moje życie jest inne.. moi rodzice są inni. Odkąd tylko zaczęło się gimnazjum w domu był koszmar. Mama z tatą strasznie cisnęli mnie z nauką. Kiedy przyniosłam 4 musiałam siedzieć godzinami aby to poprawić.Nie miałam dla siebie chwili spokoju, ciągle musiałam wkuwać co nie było prostym zadaniem. Moi rówieśnicy chodzili na różne imprezy a, gdy ja zapytałam rodziców czy mogłabym iść z nimi to wybuchła awantura jakich mało.. Teraz..teraz jestem w liceum o profilu wojskowym, żeby to mnie chociaż interesowało.. niestety nie miałam prawa głosu. Ojciec cały czas powtarzał, że mam się nauczyć dyscypliny! A ponoć w tej szkole zrobią to najlepiej.
Jedynym sposobem na szczęście w moich życiu była siatkówka. Kochałam ten sport całym sercem. Kochałam kibicować, ponieważ wtedy zapominałam o wszystkim. Liczyło się tylko to, zeby wesprzeć siatkarzy. To ona dodawała mi optymizmu jakiego zawsze mi brakowało. Czy trenowałam? Tak trenuje od jakiś 4 lat. Czy rodzice o tym wiedzą? Nie! Pewnie by mnie za to wydziedziczyli. Zawsze kiedy był trening twierdziłam, że muszę zostać dłużej w szkole czy też zrobić projekt z przyjaciółką-Kamilą.
Kiedy tylko wchodziłam na boisko czułam, że żyję. Znikało wszystko. Piłka i kawałek siatki coś co trzyma mnie przy życiu... niby banalne ale takie prawdziwe. Trener wiedział o mojej sytuacji w domu rodzinnym i pomagał jak tylko mógł. Był dla mnie jak ojciec z prawdziwego zdarzenia.

***
Witamy was w prologu.
Słowem wstępu.. opowiadanie będziemy pisać we dwie. Nazywamy się Ewelina i Marta.
Rozdziały pojawiać się będą mniej więcej co tydzień a może nawet wcześniej. ;)
Będzie nam bardzo miło jeżeli byście komentowały, ponieważ to naprawdę motywuje ;)

Każda z nas pisze już swoje opowiadanie.
Marta:  http://niemadrugiejokazji.blogspot.com/ - Kubiak ;)
Ewelina:  http://milosc--jest-jak-narkotyk.blogspot.com/ - Conte ;)
Zapraszamy ;)